We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Świ​ę​ci i Grzesznicy

by The Lunatics

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      26 PLN  or more

     

1.
Intro 00:35
2.
Supermarket 02:18
Damy wędkę zamiast ryby Umorzymy dług Afryki Niech skręcają długopisy Biedne czarne ludziki Niewidzialna ręka rynku Coraz bardziej niewidzialna Lecz dopóki są seriale Sytuacja jest normalna Zgubiłem się w galerii handlowej Wszędzie piosenki Phila Collinsa Nowe wyprzedaże i jest kolorowo A ja tak bardzo chciałbym do wyjścia Damy wędkę zamiast ryby Albo kredyt w Providencie Możesz jechać do Irlandii Albo sprzedać jedną nerkę Człowiek to brzmi dumnie Igrzysk, zamiast chleba No i może kilka sklepów Więcej chyba nic nie trzeba
3.
Warszawianka 03:07
Ty nie możesz jej wybrać Ona może Ci pozwolić Byś od czasu do czasu Jej apetyt zadowolił Będziesz niczym szczeniak Będziesz robił śniadania I zaciskał zęby Kiedy zacznie cię zdradzać CHORUS: Seksualni rozbitkowie Weekendowych nocy Możesz mieć ich ciała Nigdy im nie patrz w oczy Może cię polubią Nigdy nie pokochają Im miłości nie potrzeba Chociaż ją chyba znają Aż w pewnym momencie Zacznie trzeć swoje oczy Łzy wzruszenia Zobaczysz zaskoczony I zostaniesz ojcem Bo ona tego chciała I z możliwych opcji Właśnie ciebie wybrała CHORUS: Seksualni rozbitkowie Weekendowych nocy Możesz mieć ich ciała Nigdy im nie patrz w oczy Może cię polubią Nigdy nie pokochają Im miłości nie potrzeba Chociaż ją chyba znają Ona jest, ona jest Ona jest z Warszawy Więc zanim do niej przyjdziesz Zastanów się dwa razy
4.
Syreny 02:28
Już nie bój się zasnąć Wiesz, że ktoś cię chroni Tysiąc kamer na ulicach Złapie sprawców każdej zbrodni Nie potrzeba narkotyków Ich nakręca tylko praca W imię służby społeczeństwu Bo to ono ich opłaca CHORUS: Jak to dobrze, jak to dobrze, że już słyszę syreny Pan policjant do mnie jedzie, czuję się tak bezpieczny Jak to dobrze, jak to dobrze, że już słyszę syreny Pan policjant do mnie jedzie, czuję się tak bezpieczny Kilka kopów prosto w głowę Kiedy siedział w kajdankach Mógł im gówniarz nie pyskować I nie wzywać adwokata Mógł być dla nich milszy Albo mecz obejrzeć w domu Przecież nikt o zdrowych zmysłach Dziś nie chodzi na stadiony CHORUS: Jak to dobrze, jak to dobrze, że już słyszę syreny Pan policjant do mnie jedzie, czuję się tak bezpieczny Jak to dobrze, jak to dobrze, że już słyszę syreny Pan policjant do mnie jedzie, czuję się tak bezpieczny Oni zawsze tak życzliwi Oni zawsze tak pomocni Towarzystwo abstynentów A na twarzach bujne wąsy
5.
Talent 03:07
W tym szarym mieście Kochali cię wszyscy I ściskali kciuki Gdy mijali na ulicy W tym szarym mieście Mecz był zawsze świętem A każda twoja bramka Dawała im uśmiechy Gdy z tego miasta W końcu wyjechałeś By grać o puchary Pieniądze i sławę Wszyscy rozumieli I dobrze Ci życzyli I wstając do pracy Trochę zazdrościli CHORUS: Mogłeś bohaterem być dla tych podwórek Mogli widząc ciebie odczuwać dumę Mogłeś im pokazać, że można lepiej żyć Ale zamiast tego, Ty wolałeś pić Zamiast Camp Nou Druga liga w Izraelu Nawet tam nie byłeś gwiazdą Tylko jednym z wielu Po kilku sezonach Wróciłeś przegrany Wspominasz stare czasy I chodzisz wciąż pijany
6.
Još jedna flaša u mojoj ruci Još jedna noć provedena na ulici Dokle će tako, ne znam ni sam Iz dana u dan sebi ponavljam Kuda vodi ovaj put Niko od nas ne zna Gde je kraj u kojem Je smisao svega Još jedan mamurluk glavu mi razbija Još jedno pice treba mi sada I tako krece sve iz pocetka Jer nije mi potrebna dosada I znowu start w prawdziwe życie Znów jedna myśl przychodzi do głowy Czy dzisiaj zdołam dojść do końca Czy znowu stanę w połowie drogi Gdzie jest koniec naszych dni Nikt z nas tego nie wie Gdzie spotkamy wszyscy się W piekle czy w niebie
7.
Znowu słyszę tamte słowa Święty ogień widzę w oczach Komuś znów uwierzyliście W rewolucji szybkie przyjście A wieczorem obiad w domu I lektura wszystkich forów W klapie tylko modne znaczki A ubranie w barwie czarnej CHORUS: Kubańskie flagi Portrety Che Guevary Czerwone książeczki Społeczny radykalizm Po prostu się nudzicie Żyjąc w dobrobycie Gnijesz w dobrobycie Alter-global turystyka Manu Chao znów w głośnikach Cegły lecą na gliniarzy Tak zły system chcesz obalić A gdy w oknie błyśnie krata Kto ci da na adwokata Sponsor walki o socjalizm Portfel mamy albo taty CHORUS: Kubańskie flagi Portrety Che Guevary Czerwone książeczki Społeczny radykalizm Po prostu się nudzicie Żyjąc w dobrobycie Gnijesz w dobrobycie Ostateczne rozwiązania Akcja tylko nadzwyczajna Na koszulce Wolny Tybet A na metce Made in China
8.
Dla niego nadzieją były kamasze By uciec od domu i dać sobie szanse Miesiące szkolenia, poligon, szkółka Choć śnił o plakatach, rysunkach, sztalugach Dziś mówi, że podjął właściwą decyzję Gdy z domu odchodził w jednej walizce I mówi, że szczęścia był swego kowalem A Bogu wystawia środkowy palec CHORUS: Święci i grzesznicy Księżniczki i żebracy Pechowcy i szczęściarze Bogacze i biedacy Nad szarym blokowiskiem Mgła się znów unosi A Bóg niesprawiedliwy Plącze ludzkie losy Ona szukała szansy w swojej urodzie Nie lubiła pracy i nudziła się w szkole Co noc rock'n'roll z chłopakami do rana Następnego dnia zawsze budziła się sama Ten piłkarz miał być dla niej losu odmianą Zamiast dać jej szczęście, on pociągnął na dno Pod makijażem chowa siniaki Całe podwórko wskazuje ją palcami
9.
Choć tak naprawdę nie wiem, kim dziś jesteś Ty Szukam dystansu, chociaż bliskość mi się śni Wystarczy pewność, że u ciebie wszystko gra A w Twojej głowie coraz rzadziej goszczę ja CHORUS: Już nie obchodzi mnie, czy jesteś sama Już nie obchodzi mnie, czy kogoś masz Już nie obchodzi mnie, czy jesteś sama Już nie obchodzi, nie nie nie Dzień gdy odeszłaś, wątpliwości ciągle mam Czy nie żałujesz, czy decyzja była zła Choć od początku nie mieliśmy większych szans Nikt nie był winny, winnych sam odnajdzie czas CHORUS: Już nie obchodzi mnie, czy jesteś sama Już nie obchodzi mnie, czy kogoś masz Już nie obchodzi mnie, czy jesteś sama Już nie obchodzi, nie nie nie Telefon dzwoni, chociaż czwarta rano jest Jeśli od Ciebie, to ja raczej mam to gdzieś Zostaw wiadomość, gdy usłyszysz krótki dźwięk Albo po prostu już na zawsze rozłącz się
10.
Skarby 03:07
11.
Więc najpierw były kwiaty Sukienki i krawaty Śniadania z pieszczotami Kolacje ze świecami Tak miesiąc za miesiącem Ptasie mleko z miodem Wzrok wyższej dojrzałości Bez żadnych wątpliwości CHORUS: Czy właśnie tego chciałaś? Tak brzydzisz się tych nocy Naprawdę tego chciałaś? Już wiesz, że nie zapomni Czy właśnie tego chciałaś? Odwracasz tylko oczy Naprawdę tego chciałaś? Za chwilę pewnie skończy A potem przyszły dzieci Kredyty i kotlety Potrzeba stabilności I poniesione koszty W portfelu czułe zdjęcia Autorzy twego szczęścia Więc czemu znowu płaczesz? I nudzi cię ten facet CHORUS Ostatni guzik bluzki Poprawiasz szybko włosy Już mąż nie będzie pytał Gdzie dzisiaj byłaś w nocy
12.

about

Second album of polish punk rock band The Lunatics

credits

released May 1, 2008

license

all rights reserved

tags

about

The Lunatics Warsaw, Poland

contact / help

Contact The Lunatics

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like The Lunatics, you may also like: