We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Tu i Teraz

by The Lunatics

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      30 PLN  or more

     

1.
Nie Lubię 02:22
Łazienek z fotokomórką Polskiego hewimetalu Dziewczyn z makijażem Rodziny z serialu Zarządu Dróg Miejskich Fanów Roberta Kubicy Kultury studenckiej Farmazonów o ulicy CHORUS: A przede wszystkim Nie lubię Ciebie Bo tak naprawdę Nie lubię Ciebie Biustów z silikonem Czytelników Faktu Świec drugiego kwietnia Oczywistych żartów Forumowych napinaczy Speców od wszystkiego Ostrego koła Życia klubowego Twojego smutku I Twoich uśmiechów Wdychanych pocałunków I orgazmów na wydechu I każdej minuty Którą zmarnowałem Karmiony kłamstwami W które bardzo wierzyć chciałem
2.
Plamy 02:56
Znów po godzinach w pracy musiałaś zostać dłużej Szykowałaś prezentację, rozmazała Ci się szminka Po powrocie bardzo szybko pobiegłaś do łazienki Ciepła woda usunęła dziwne plamy z Twej sukienki CHORUS: Mogę liczyć na szacunek I specjalne traktowanie Zdjęcia ze mną oprawione Zdjęcia z nimi pochowane To się więcej nie powtórzy Zawsze będę wyjątkowy Tylko czemu znowu w lustrze Widzę rogi z tyłu głowy Integracja na koszt firmy, wyjazdowe delegacje Tajemniczo się uśmiechasz, gdy wspominasz wakacje Znam na pamięć rozkład jazdy i komórki koleżanek Połączenie na Twój numer, dziwne, znów nieodebrane Nie pomogli mi w aptece, muszę spytać neurologa Skąd się biorą te migreny, gdy zaczynam Cię całować W rzadkich chwilach namiętności, w łóżku, wannie i na stole Słodko w ucho szepczesz imię, tylko szkoda, że nie moje
3.
To był jeden z tych wieczorów Gdy nie chciałeś się zakochać Nie myślałeś o przyszłości I nieważne były słowa W klubie w centrum miasta Gdzie dziś warto się pokazać Skrzyżowałeś z nią spojrzenia I zostałeś do śniadania Polska wersja Kate Moss W kolekcji z H&M Radykalnie zbuntowana Tylko nie wie przeciw czemu Jeśli jednak w Ciebie trafi Zblazowanym spojrzeniem Wystraszona i niepewna Spuszcza wzrok na ziemię CHORUS: Nie była bardzo mądra Nie była bardzo piękna Ale za to była Bardzo, bardzo chętna Bo ciało nie jest ważne, Jeśli serce klęka – ha! Jest połączenie dusz I uroda wewnętrzna Mów jej wszystko, co tylko Będzie chciała usłyszeć Dzieci, dom z basenem Skodę i bezpieczne życie Ma bogatych rodziców A chce żyć na skłocie Chłopak musi być poetą Ale z pełnym kontem Narkotyki są szkodliwe Tak jak wódka i palenie A robienie laski Upokarza kobietę Tyle w niej rock'n'rolla, ile ma na iPodzie Niebezpieczna, wyzwolona, ale tylko w swojej głowie
4.
A cóż to za rok Wszyscy wokół mnie się żenią A cóż to za rok Śnieg nie chciał stopnieć, za to topniał mój pieniądz A cóż to za rok Zdobywa serca i ipody Kontury zwłok Miałyby na teksty lepszy pomysł CHORUS: Zegar tyka, wódka paruje Zarost rośnie, włosy robią się lepkie Trochę czytam, myślę chujem Wspominam radośnie, jak byłem małym łepkiem A cóż to za kwartał Kolejny szczyl na legalnym haju A cóż to za kwartał Gubi wątek, zęby zgubi nazajutrz A cóż to za kwartał Biją się o miejsce, o symbol Dajcie mi pić w parkach, cała reszta Cała reszta mi dynda CHORUS: Zegar tyka, wódka paruje Zarost rośnie, włosy robią się lepkie Trochę czytam, myślę chujem Wspominam radośnie, jak byłem małym łepkiem Obok łóżka, to mój drink Mój drink, nie popielniczka kochanie wiem dookoła tutaj wszędzie syf Ale z mojej szklanki nie korzystaj A cóż to za dzień Nie działa internet w całym mieście, nie wierzę A cóż to za dzień Ktoś szarpnął obrusem, tłuką się talerze A cóż to za dzień Ludzie biegną, chaos i płacz Panie Boże wniknij we mnie, żartowałem Wniknie w nas już tylko gaz Tylko gaz
5.
Martwa armia 02:39
Nie ma kompromisu W obronie matki ziemi Gdy umrze Rospuda My także umrzemy Coraz dłuższe łańcuchy Jeszcze większe klatki Od dzisiaj dla Reksia Jadłospis wegański Nie ma żadnych "nas" - przypadkowe postacie Bez przyczyny sklejone, w jednym miejscu i czasie Tak naprawdę jednak, od dawna mnie ciekawi Kim są słynni "oni", którymi wciąż mnie straszysz Martwa armia z getta Niewidzialna rebelia Ważne, że jest forsa Na mundurek Lonsdale’a Odpowiedzi bez pytań Spod matrycy opinie Przecież „Guns of Brixton” Wymyślono w Szczecinie
6.
Patrzysz na nich z góry Gotową masz odpowiedź Na wszystkim znasz się świetnie Masz lek na każdy problem To złodziej, a to pijak Ich miejsce jest w więzieniach Są tylko zagrożeniem Dla zdrowego społeczeństwa CHORUS: Kim Ty jesteś Żeby ich oceniać W ciepłym domu Zza ekranu komputera Mówisz, że współczujesz Chociaż nic nie rozumiesz Ale prawdę mówiąc Nawet nie próbujesz Wystawiasz oceny Wypowiadasz ślepo mantrę Przecież każdy ma dwie ręce I taką samą szansę I powtarzasz frazesy Usłyszane w mediach Popatrz mi prosto w oczy Kim Ty jesteś żeby ich oceniać
7.
Bodega Bay 02:48
Autostrada biegnącą od San Francisco Poprzez góry czerwone jak zastygła krew I tamtego dnia zaczęło się wszystko Ból się mieszał z miłością, prawda była jak sen Pojawiłaś się tak nagle, nie wiadomo skąd Byłaś piękna, gdy widziałem Cię, w Bodega Bay Przed budynkiem szkoły, zapaliłaś papierosa Właśnie w tamtej chwili, ja pokochałem Cię Dla tych prostych ludzi obcy musiał być winny Zwłaszcza kiedy mówi, że przypadków nie ma Moich ramion szukałaś w budce telefonicznej Byłaś ideałem, chociaż też przyszłaś z nieba
8.
Ten pierwszy był poetą, malował świat słowami Nim w brudnej kuchni, próbował Ciebie zabić Ten drugi opowiadał, jutro przyjdzie sława Choć srebrna batuta melodii grać nie chciała Kolejni byli razem, miłosna symultana Gdy jeden ciągle czekał, z tym drugim wyjechałaś I wtedy już zaczęłaś walczyć ze światem Nikt nie chce całe życie, odbitym świecić światłem Wolność to po prostu, nie mieć nic do stracenia Dziś możesz wszystko, jutro Cię tu wcale nie ma Wiesz, co będzie dalej, już nie masz siły płakać Kochanie w końcu, przestałaś bać się latać Dostanie więcej, każdy następny Dostanie więcej, zwłaszcza tego Dostanie więcej, każdy następny O co tak skamlał, jego poprzednik Mówili o przestrzeni, swobodzie wyborów Że problem w miłości, to efekt złego doboru Zamknięta za kratami, nie swoich definicji Wciąż bałaś się być sobą i słuchać intuicji Na papierowej ścianie, znów oprzeć się nie możesz I czujesz się za słaba, wyczuwasz smutny koniec Lecz stajesz już na nogach, spokojnie na świat patrzysz Od Wiednia do Florencji, przez Bejrut, Brooklyn, Paryż
9.
10.
Lepiej 03:02
Lepiej nie stawiać pierwszego kroku Lepiej nie sprawdzać, co może się okazać Lepiej nie patrzeć prosto w oczy Lepiej szybko wzrok odwracać Lepiej wierzyć w kompromisy Spokojnie czekać końca Lepiej myśleć, że jest nieźle Lepiej dobrze ważyć słowa Kilka minut histerycznych Albo godzin naćpanych Bo zmiana nie jest dobra Tylko dla samej zmiany Tej nocy znowu stoję Nad brzegiem mojej rzeki Gnijące niedopałki I rozbite butelki Lepiej nie myśleć czy może być inaczej Lepiej nie czytać między wierszami Lepiej oko i szkiełko, nic innego nie ma Lepiej zająć się szybko innymi sprawami Lepiej zawsze poruszać Te bezpieczne tematy Lepiej kłaść się wcześnie Żeby wstać do pracy
11.
Tu i Teraz 02:49
Nie nie nie, nie pytam Nie nie nie, dlaczego Nie nie nie, mam wierzyć Choć głowa mi mówi coś innego Człowiek ma w naturze podłość i egoizm Jest słaby i kłamliwy, tchórzliwy, zagubiony Świat niedoskonały, jest pełen rozczarowań Ja znów zaciskam zęby, bo wiem, że jest nagroda Tak tak tak, narkotyk Tak tak tak, bezpłatny Tak tak tak, co tydzień Odbicie oczu na srebrnej tacy Przebieram już nogami, w kolejce do zbawienia Niech rozum w końcu zaśnie, niech zbudzi się nadzieja Bo chyba nie ma sensu, gdy są tylko wspomnienia Więc nabrać chcę spokojnie, ostatni haust powietrza Nie nie nie, nie wątpię Nie nie nie, że łatwiej Nie nie nie, jest przeżyć Udając stale kogoś innego Światełko w tunelu, do raju prowadzi Na ustach błogi uśmiech i spokój na twarzy Tam moi rodzice i piesek ukochany Po latach rozłąki, znowu się spotkamy Tak tak tak, nie zaznam Tak tak tak, spokoju Tak tak tak, już słyszę Ostatnią wieczerzę, podają do stołu Jest tylko to co tutaj Jest tylko to co teraz
12.
Ukojenie 02:42
Znów myślę o tym, gdy przez okno patrzę Lepiej cofnąć czas, albo zasnąć na zawsze Tamte proste pytania znów się nie pojawiły Słowa nic nie mówią, chyba nigdy nie mówiły Już nie czytam wierszy Zwłaszcza tych najsmutniejszych Nie zasypiam z Twym ciepłem Do mych pleców przypiętym Sto wspomnień tamtej nocy, znowu mnie pytało Czy to, co się stało, stać sie musiało Sto wspomnień tamtej nocy, w głowie mi krzyczało A huragan znowu, wygrywał nad Warszawą Nie patrzysz tam więcej, omijasz te miejsca Po co budzić niepokój, który zasnął w udrękach W głowie wciąż stare zdjęcia, a na zdjęciach objęcia Niepotrzebne mi są one, wszystko pamiętam Ręce ulic mego miasta Znów przyniosły ukojenie W szybach i kałużach Już nie szukam Ciebie
13.
Ja wiem 03:53
Dwie doby bezsenne, w drodze poza czasem Nie ma jutro i wczoraj, nie ma dzisiaj i teraz Chwilę zanim paszport sprawdzi policjant Zliżesz z niego resztki białej ścieżki do piekła A z głośników znów polecą tylko tłuste bity W złotej kuchni płynącej nad czerwonym miastem Cytujesz klasyka, chociaż sama mu nie wierzysz Że nadzieja i miłość są jak jak halucynacje Nie chcesz mówić więcej o błędach przeszłości Ale wiedz, że podziwiam tę codzienną walkę Biblia jest ciekawa, ale drogi mi nie wskaże Tylko grzesznik wie, jak okazać mądre wsparcie W Twym sercu jest futbol, Cock Sparrer i pamięć O tym śmiesznym Polaku, co kocha Twe ulice I nadzieja, że codzienność nie musi być koszmarem I, że bomby więcej nie spadną Ci na życie Wiem, że mam Cię za swoimi plecami Będę widzieć Twój uśmiech, witając się z końcem Mam to szczęście, razem z Tobą, jechać w podróż przez życie? I wiem, że jutro znowu wstanie słońce Ręce znów się mylą wystukując numer domu Choć już inny klucz wyczuwam w kieszeni Słowa niepotrzebne, wnioski spóźnione Decyzje, których chyba nie chcę już zmienić Myślałem, że na dnie musisz być samotny Zmrożony pusty pokój, noce nieprzespane W chwilach czarnych jak sadza, jesteś przed moimi drzwiami By czarną herbatą ogrzać zimny poranek Wiem, że mam Cię za swoimi plecami I zabiorę Twój uśmiech, witając się z końcem Jesteś moją siłą, którą będę czuć zawsze I wiem, że jutro znowu wstanie słońce

credits

released May 1, 2011

license

all rights reserved

tags

about

The Lunatics Warsaw, Poland

contact / help

Contact The Lunatics

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like The Lunatics, you may also like: